poniedziałek, 21 lipca 2014

Mała przerwa ;/

Tak... Jak tytuł wskazuje mała przerwa w dodawaniu rozdziałów :( Strasznie was (znowu) przepraszam :/ Mam wenę na dalsze rozdziały, ale nie mogę ich przybrać w słowa ;( Niektóre blogi mają świetną fabułę, opisane uczucia postaci, ale ja tak nie umiem! :( Teraz czytam wszystkie blogi jak popadnie i uczę się pisać :) Mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie i będziecie czekać na następny rozdział ;) Mogę wam zaspojlerować, że będą 2 części i ta druga część będzie miała związek z mundialem :D
Jeszcze raz przepraszam^^ ;(
Vasza Verdas ;*
Kilka fotek Violetta3  <3Oglądałam trochę i jest tak słodko <3 Leonetta i wgl <3 <3




piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 5 ,,Marnujesz się jako sprzątaczka!"

***
Ludmiła strasznie się ucieszyła, że mogła zostać sam na sam z Fede. Ten po chwili zaproponował:
- Mam dla ciebie niespodziankę... Tylko musisz mi zaufać.- Chłopak złapał dziewczynę za rękę, a ta poczuła motylki w brzuchu.
-Jasne, lubię niespodzianki.- oznajmiła Ludmiła i uśmiechnęła się zalotnie. 
Federico ucieszył się z odpowiedzi dziewczyny. Zakrył swymi rękoma oczy młodej argentynki i po chwili ruszyli pięknymi ulicami Argentyny.
         ***
Podczas drogi do niespodzianki, Federico rozmawiał z Ludmiłą, śmiał się. Zakochał się w niej od niedawna. Jeszcze rok temu Ludmiła uważała się za panią świata i nazywała się ,,Supernovą".  Zmieniła się po rozstaniu z Leonem. Zerwał z nią, gdyż uważał że jest z nim tylko dla sławy i w ogóle go nie kochała. Ludmiła załamała się po tym, co powiedział jej Verdas. Dlatego też się zmieniła. Zaczęła być miła dla Federico, na poczatku ich znajomości go nienawidziła z wzajemnościa... Przyjaciele właśnie dotarli na miejsce. Federico wciaż zakrywał oczy Ludmile. Ta czuła tylko że wchodza po schodach i słyszała jakieś rozmowy jej towarzysza i jakiś ludzi. W końcu, po chwili weszli do wielkiego pomieszczenia i Fede zabrał ręce z oczu Ludmiły. Ta obejrzała się w około, nic nie mówiac, gdyż po prostu ja zatkało. Ludmiła ujrzała bowiem scenę teatralno-muzyczna. Fede stał zadowolony  obok dziewczyny i wiedział, że jej się tu podoba. Ludmiła kiedyś mu się zwierzała, że właśnie to miejsce chciałaby zobaczyć. 
-Federico, tutaj jest genialnie! Strasznie ci dziękuję!- dziewczyna uwieśiła się Federico na szyi a ten przyciskał jej delikatne ciało do siebie. 
-Nie ma za co. Mam dla ciebie jeszcze jedna niespodziankę...- Ludmiła odkleiła 
się od Federico, a ten złapał ja za rękę i zaprowadził na scenę. 
-Teraz ze mna zaśpiewasz!-krzyknał chłopak a dziewczyna wstrzasnęła głowa i popatrzyła na włocha z niedowierzaniem.
-Ja? śpiewać? Hahahahah! Tak wiem, kiedyś śpiewałam ale teraz?! Nie, Federico błagam..- Ludmiła spuściła głowę w dół, a Federico na to.
-To ja będę śpiewał a ty ze mna zatańczysz!-chłopak złapał Lu za rękę, a ta się zarumieniła.
- No dobrze... Na taki układ mogę się zgodzić.- Federico się zaśmiał, po chwili 
krzyknał:
-Muzyka! 
Po kilku sekundach para usłyszała pierwsze dźwięki piosenki ,,Luz, camera, accion" Ludmiła dobrze znała kroki do tej piosenki, gdyż Fede napisał ta piosenkę dla Leona, kiedy byli jeszcze razem. Kiedy piosenka zakończyła się, przyjaciele mieli odległość około 5cm od swoich ust. Wtedy włoch powiedział:
-Pozwól  mi się do ciebie zbliżyć...- po tych słowach Federico pocałował delikatnie Ludmiłę. Ta oddała jego pocałunek. Po chwili oderwali się od siebie.                                                                              
-Federico, czy to oznacza że...
-...Jesteśmy para? Tak, jak najbardziej.- Chłopak przytulił swoja nowa dziewczynę.
-Kochanie, proszę odwieź mnie do domu.-Poprosiła argentynka.
-Dla ciebie wszystko.-odpowiedział jej zadowolony włoch i pocałował ja w czoło.
***
                            
Violettę obudziły promyki słońca, które zwinnie wpadały do jej sypialni mimo zasłon. Zaspana wstała, odsłoniła zasłony i poszła ubrać się do łazienki. Miała potworny nastrój. Musiała dziś przeprosić Leona za wszystkie przykre słowa, które wczorajszego dnia wykrzyczała mu prosto w twarz. Właśnie weszła do łazienki. Jeszcze ani razu tam nie była, więc gdy tam poszła zatkało ja. łazienka była prześliczna. Z lewej strony były powieszone na ścianach trzy lustra, które optycznie powiększały przestrzeń. Pod każdym lustrem znajdowały się półki na kosmetyki i różne bibeloty. Natomiast po prawej stronie znajdowała się ceramiczna wanna z hydro masażem. W wannie mogły by się zmieścić dwie osoby. Violetta domyślała się, że pewnie była to łazienka jej szefa i jego byłej narzeczonej- Lary. łazienka była pomalowana w kolorze zielonym z domieszkami koloru czarnego. Ogólnie pomieszczenie bardzo dobrze się prezentowało. Dziewczyna odkręciła kurek z ciepła woda i wlała do wanny kilka kropel żelu pod prysznic. Rozebrała się i po chwili naga weszła do wypełnionej po brzegi woda wannie. Bardzo lubiła tą czynność, gdyż mogła się na chwilę odstresować i pomyśleć o życiu. Po około dziesięciu minutach wyszła z wanny, wytarła swoje kruche ciało i ubrała się w luźne rzeczy. Podeszła do jednego z luster i zrobiła delikatny makijaż. Włosy spięła w luźnego koka i ruszyła w kierunku kuchni. Otworzyła lodówkę, w której prześwitywały pustki. *Trzeba zrobić zakupy* Pomyślała. Zabrała kilka jajek oraz mąkę i sól. Violetta wsypała do miski wszystkie produkty i dolała trochę wody gazowanej. W taki oto sposób powstało ciasto na naleśniki. Dziewczyna zauważyła, że na parapecie stoi radio. Postanowiła je włączyć. Po chwili w całej kuchni rozbrzmiewała muzyka na czasie. Dziewczyna zaczęła smażyć naleśniki przy okazji bujała się w rytm muzyki. Właśnie zaczęła lecieć w 
radiu jej ulubiona piosenka ,,Kiss you" zespołu One Direction. Violetta uśmiechnęła się szeroko i zaczęła śpiewać: 

Oh I just wanna take you anywhere that you like
We can go out any day any night
Baby I’ll take you there, take you there
Baby I’ll take you there, yeah


Oh tell me, tell me, tell me how to turn your love on
You can get, get anything that you want
Baby just shout it out, shout it out
Baby just shout it out, yeah


And if you
You want me too
Let’s make a move


Yeah, so tell me girl if every time we


To-o-ouch
You get this kind of ru-u-ush
Baby say yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah, yeah
If you don’t wanna take it slow
And you just wanna take me home
Baby say yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah


And let me kiss you



Oh baby, baby, don’t you know you got what I need
Looking so good from your head to your feet
Come on, come over here, over here
Come on, come over here, yeah

Oh, I just wanna show you off to all of my friends
Making them drool on their chinny-chin chins
Baby be mine tonight, mine tonight
Baby be mine tonight, yeah


And if you
You want me too
Let’s make a move

Zayn:
Yeah, so tell me girl if every time we


To-o-ouch
You get this kind of ru-u-ush
Baby say yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah, yeah
If you don’t wanna take it slow
And you just wanna take me home
Baby say yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah


And let me kiss you


Let me kiss you
Let me kiss you
Let me kiss you
Let me kiss you


Na, na, na, na, na, na, na, na x3

Yeah, so tell me girl if every time we


To-o-ouch
You get this kind of ru-u-ush
Baby say yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah, yeah
If you don’t wanna take it slow
And you just wanna take me home
Baby say yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah
Every time we..
Nie zauważyła, że Leon wszedł do kuchni i się jej przyglądał. Wciąż śpiewała kręcąc przy tym swoimi pośladkami na co Leon zareagował: 
-Dzień dobry Violetto!- Dziewczyna odwróciła się przestraszona i gdy zauważyła Leona, który się śmiał szybko wyłączyła radio.
-Ddzień ddobbry... Przepraszam, mogę wiedzieć dlaczego się śmiejesz?- Violetta zapytała podejrzliwie i uniosła brew do góry.
-No bo...Hahah... Mówiłaś mi że nie umiesz śpiewać, a ja nigdy nie słyszałem piękniejszego głosu. Marnujesz się jako moja sprzątaczka... Hmmm.. Mam pomysł...- Leon śmiesznie poruszył brwiami na co Violetta się zaśmiała.
-Jestem ciekawa jaki pomysł.- dziewczyna wciąż się śmiała, lecz odwróciła się w stronę kuchenki i zaczęła ponownie smażyć naleśniki.  Oczy Leona ponownie zjechały na pośladki Violetty. Zrobił dłoń w pięść i położył na swoich ustach. Wyglądał trochę śmiesznie.
-No...em... Chciałbym, żebyś zaśpiewała ze mną piosenkę na mojej płycie... To akurat duet.. Co ty na to?- Violetta ponownie odwróciła się w stronę Leona i popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
-Nnapprawdę? Jja w to nnie wierzę..- Dziewczyna wyłączyła gaz spod kuchenki i przytuliła Leona, ten się zdziwił ale po chwili odwzajemnił uścisk.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję.- Violetta bardzo się wzruszyła co chłopak zauważył i starł łzę ręką...
♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥

Najgorszy rozdział 4ever! Mamy Fedemiłę, Leon nie może się napatrzeć na tyłek Violetty, w moich rozdziałach to norma ;D
W następnym rozdziale będą nagrywać piosenkę i kariera Violetty poszybuje w górę :) Nie wiem czemu taki krótki, ale wiem że nie wyszedł ;/  Następny na pewno będzie dłuższy :)
Kilka zdjęć Violetta3 ! ;)


 Leonetta wygląda jak małżenstwo, ale i tak słodko <3 <3 ;*
Jorge, gdzie się paczysz? Hahha :D
Fran wedle mnie postarzyli :/
Mam więcej zdjęć więc to są tylko niektóre :)
Vasza Verdas ♥

niedziela, 6 lipca 2014

One Shot Jortini ,,Chcę więcej razy, ale tylko z tobą";; 18+

One shota dedykuję mojemu zboczuszkowi, który nalegał, abym napisała 18+ ;** oraz mojemu mężowi- Leonowi ;3 
                           ***
Ona: Dwudziestojednoletnia uczennica akademii sztuk pięknych. Szuka swojego księcia na białym koniu.
On: Dwudziestodwuletni właściciel najbardziej oblężonego klubu w Buenos Aires. Nie ma dziewczyny, gdyż nie znalazł ,,Tej Jedynej"
***
Szatynka właśnie opuszczała szkołę, wraz ze swoją przyjaciółką- Francescą. Nagle wpadła na pewien pomysł.
-Ej Fran, a może wybrałybyśmy się dzisiaj do tego klubu?- zapytała z zaciekawieniem Martina
-Do Heaven?! Chętnie, ale dziś nie dam rady.- Włoszka spuściła głowę w dół lecz dalej szła.
-Dlaczego? Coś się stało?- zapytała Stoessel siadając na pobliskiej ławce. Poklepała obok siebie miejsce, po to by Fran usiadła się obok niej.
-No bo, mój tata ma jutro urodziny a ja nie mam żadnego prezentu... Więc dzisiaj razem z Lucą idziemy na zakupy.- powiedziała ze zmartwioną miną bawiąc się swoimi pierścionkami.
-No to szkoda...- Powiedziała Tini poprawiając swoje włosy. Spojrzała na zegarek.
-Fran, zaraz spóźnimy się na tramwaj!- Powiedziała młoda Stoessel, złapała Włoszkę za rękę i razem pobiegły na przystanek.
***
Francesca wysiada razem z Martiną na przystanku obok domu Fran. Niestety Martina musi dojeżdżać rowerem do swego domu, gdyż tam autobusy nie dojeżdżają. Dziewczyny przytuliły się i Martina odjechała. Włożyła do ucha słuchawkę i puściła muzykę. Tak się wczuła, że wjechała na jakiegoś przechodnia. Szybko zeszła z roweru i pomogła mu wstać.
-Bardzo pana przepraszam, zagapiłam się. Mam nadzieję, że nic się panu nie stało. A tak w ogóle to jestem Martina.- podała chłopakowi rękę gdy ten pokazał twarz, okazało się że to niezłe ciacho. Tini bardzo się spodobał.
-A ja Jorge, i nic mi się nie stało. I to moja wina, to ja zagapiłem się w komórkę.- powiedział chłopak po czym złapał Martinę za rękę, gdyż rozjechałby ją jakiś rowerzysta.
-Bardzo dziękuję, mam dla pa..ciebie propozycję.- Powiedziała Martina a Jorge się zaśmiał.
 - Jestem aż taki przystojny, że tak gorąca laska ma do mnie propozycje?- chłopak wyszczerzył zęby a dziewczyna zaśmiała się. 
-Boże, czemu wszyscy mężczyźni mają skojarzenia?!- Tym razem Jorge się zaśmiała a Martina poprawiła włosy.
-Kto powiedział, że mam skojarzenia?!- Chłopak zaczął się wydzierać, ludzie się na niego gapili, a Tini trochę się go przestraszyła i zaczęła się powoli wycofywać. Chłopak to zauważył i złapał dziewczynę za rękę. Ta się bardzo zdziwiła.
- Przepraszam, wyszedłem na większego debila niż jestem- na co dziewczyna się zaśmiała, ten mówił dalej-Czy może...em.... wybierzesz się dziś wieczorem ze mną do Heaven?- Martina zaśmiała się spuściła na chwilkę głowę.
-Em.... Jasne, czemu nie! Spotkamy się na miejscu, pa!- Dziewczyna pocałowała chłopaka w policzek i odjechała cała w skowronkach.
***
Martina szybko wpadła do domu, zjadła coś szybko i zadzwoniła do Fran.
-Halo?
-Aaaaa! Fran! Nie uwierzysz co się stało!- Martina zaczęła tuptać nogami, ze szczęścia.
-Co? Dalej mów, nie wytrzymam!
-No więc.... Idę do Heaven....ale..... z przystojniakiem!
-Aaaaaaaa! Tini! Nie wierzę! Jak ...ale... jak to się stało?! Opowiadaj szyyybko!
Martina opowiedziała Fran co i jak się wydarzyło, niestety musiała już kończyć, gdyż czas ją niemiłosiernie gonił. Dziewczyna położyła komórkę na blacie i poszła wziąć prysznic.
***
*Teraz, w co ja się ubiorę?!* Pomyślała dziewczyna przeglądając szafę. Zabrała kilka najlepszych rzeczy i poszła do łazienki ubrać się, oraz pomalować. Po upływie dwudziestu minut, Martina wyglądała prześlicznie. Spojrzała na wyświetlacz telefonu.
*19:30. Świetnie! Będę przed czasem!* Pomyślała zadowolona dziewczyna. Zamknęła drzwi na klucz i wsiadła do taksówki, którą już wcześniej zamówiła.
***
Dziewczyna przysiadła przy barze. Zamówiła jakiegoś drinka i wsłuchiwała się w muzykę, którą tu puszczali. Po chwili koło niej przysiadł Jorge. Pocałował ją w policzek i zamówił drinka dla siebie, oraz Tini.
-Dla tej pięknej dziewczyny obok mnie, na koszt firmy.- powiedział Jorge, zwracając się do barmana.
-Jasne szefie.- odpowiedział młody pracownik.
-Szefie?- zapytała zdziwiona Tini.
-A, tak! Pewnie ci nie wspomniałem, że to mój klub.- Chłopak złapał się za kark.- A tak po za tym, to bardzo ładnie wyglądasz.- Martina spaliła niezłego buraka, co chłopak zauważył.
-Ładnie wyglądasz, jak się rumienisz.- mówił dalej na co dziewczyna lekko zaśmiała się.
Po rozluźnieniu atmosfery, Martina i Jorge rozmawiali jak dobrzy przyjaciele, i pili drinki. 
***
Po upływie godziny, byli już trochę pijani. Ani Martina, ani Jorge nie tańczyli, po prostu chcieli się lepiej poznać, lecz nagle Jorge powiedział:
-Czy zatańczyłabyś ze mną?
-Jasne, czemu nie!- odpowiedziała zadowolona dziewczyna.
Jorge złapał ją za rękę i poszli na parkiet. Na początku był to normalny taniec, lecz po chwili przerodził się w bardziej erotyczny. Jorge przeniósł swoje ręce na pośladki Tini i pocałował ją. Ona odwzajemniła jego pocałunek. Po chwili oderwali się od siebie. Jorge szepnął do Tini, czy nie chciała by iść na górę, do jego prywatnego pokoju. Dziewczyna skinęła głową na tak.
***
Popchnął Martinę na łóżko i namiętnie ją pocałował. Odpiął zamek od sukienki i wyrzucił ją za łóżko. Martina przewróciła go tak, że siedziała na nim okrakiem. Rozpięła guziki od jego koszuli i zaczęła błądzić palcami po jego torsie. Jorge to wykorzystał i ściągnął niepotrzebny teraz stanik Martiny. Po chwili jego oczom ukazały się jej jędrne piersi. Martina zaczęła całować umięśniony tors Jorge. Ten zaczął ssać jej sutki, aż zrobiły się twarde jak kamień. *Świetnie! Jest podniecona!* pomyślał. Martina zjeżdżała coraz niżej aż dotarła do spodni chłopaka. Chwilę powalczyła z zamkiem, ale po chwili pozbyła się spodni Jorge. Po chwili pozbyła się także bokserek meksykanina. Ujrzała niemałego członka Jorge i kilku sekundach zrobiła mu tzw. ,,loda". Chłopak wydawał ciche jęki rozkoszy. Po około 10 minutach Jorge przewrócił Tini tak, że teraz on siedział obok niej. Złączył ich usta w gorącym i namiętnym pocałunku, po czym oderwał się od niej i zaczął błądzić po jej ciele. Dziewczyna wydawała ciche jęki rozkoszy. Chłopak zjeżdżał coraz niżej ale zatrzymał się przy brzuchu wybranki. Zaczął go całować.
-Szybciej! Pośpiesz się!- krzyknęła w stu procentach podniecona Tini. 
Jorge jej posłuchał i po chwili zdjął niepotrzebne stringi Martiny. Zaczął całować i pieścić łechtaczkę Martiny, a ta nie mogła wytrzymać z podniecenia. W końcu Jorge wsadził swojego członka do pochwy dziewczyny i energicznie nim ruszał. Martina zaczęła krzyczeć z podniecenia. Wreszcie stali się jednością. Kochali się do rana, co po chwila zmieniając pozycję...
***
 Martina obudziła się w objęciach Jorge. Na początku nie wiedziała co tutaj robi, po chwili jednak przypomniała sobie ich wczorajszą gorącą noc... Dziewczyna chciała się odświeżyć, czyli wyjść z łóżka ale tak by nie zbudzić Jorge. Ledwo się ruszyła, Jorge się (niestety) obudził.
- Już ode mnie uciekasz?- zapytał trochę zaspany Jorge i pocałował Tini.
-Nie po prostu chciałam się trochę odświeżyć, ale może z tobą jeszcze chwilkę zostanę... Ok?- odpowiedzia Jorge był goracy buziak w usta. Gdy się od siebie oderwali Jorge położył rękę na pośladku Martiny, a dziewczyna położyła głowę na umięśnionym torsie chłopaka. Patrzyli sobie prosto w oczy. W końcu Tini powiedziała:
-Em... Jorge?
- Tak?
-Czy podobało ci się wczoraj?- zapytała zawstydzona.
-Oczywiście! Jeszcze nigdy nie było lepiej! Chcę więcej razy, ale tylko z toba, kochanie.- odpowiedział. Tini nic nie powiedziała tylko rzuciła się na niego i dała mu soczystego buziaka. 
                               KONIEC...
                                    ***
Tam, dam dam! Mój pierwszy i raczej ostatni 18+ :D hahah Karolina  i nie wmawiaj mi że jestem zboczona, plossse^^^ :P Od razu mówię że przeczytanie tego os może wprowadzić stały uszczerbek w psychice NORMALNEJ osoby ;d Ta bum tsss.... 
Vasza Verdas ;****


       

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 4 ,,Nie świntusz mi tak do telefonu!"

,,Ludzie, którzy się biją, nie miewają łagodnych rąk; ludzie, którzy się kłócą, nie miewają łagodnych ust...."
***
-Yyyy... - Violetta odsunęła się od Leona -Wiesz co?! To wszystko twoja wina, ty debilu! Przez ten głupi pocałunek moje zdjęcia są na pierwszych stronach gazet! Jeżeli myślisz, że jak jesteś bogaty to możesz mieć wszystkie dziewczyny dla siebie to jesteś naprawdę pojebany! Zresztą ja przyszłam tutaj aby pracować, zarabiać, a nie grać w jakąś cholerną grę miłosną! Zrozumiałeś?!- wściekła dziewczyna strzeliła zdziwionemu Verdasowi w twarz po czym pobiegła łkając do swojego pokoju na górze. Leon usiadł się na kanapie i zakrył głowę rękoma.
*Ty jebany debilu! Po co ją całowałeś, no po co?! Tylko narobiłeś sobie kłopotów! Trzeba było od razu pomyśleć, że ona przyszła tu tylko zarabiać! Naroiłeś sobie żałosnych złudzeń! Jesteś do bani!*
Verdas oczerniał sam siebie w duchu. Po chwili opieprzania się, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, czyli zadzwonić do Ludmiły i by się spotkać. Wybrał numer do dziewczyny. Po kilku sygnałach odebrała.
-Halo? Leon? Co się stało?
-Coś nie poszło po mojej myśli i muszę się ciebie poradzić....
-No to dawaj, nie mam za dużo czasu.... Ale muszę ci pomóc...
- Tyle, że to nie rozmowa na telefon. Może spotkamy się za dwadzieścia minut u Berniego?
-No dobra, ale pod warunkiem, że weźmiesz ze sobą tego swojego menagera- Federico. - w głosie Ludmiły, było wyczuwane przejęcie.
-No, no, no Ludmiła! Nie świntusz mi tak do telefonu (xD). Od kiedy podoba ci się Federico, no, no?- Leon wstał z kanapy i udał się do kuchni.
- Cooooo?! Hahahhahahahahahahhhah! No ale skąd ci to przyszło do głowy!- Chłopak usiadł na blacie i ze smakiem zaczął jeść zielone jabłko.
-Ahaaa.... No to szkoda bo Fede mi się ostatnio zwierzał, że od dłuższego czasu mu się podobasz....- Leon wciąż zajadał swoje jabłko
- Serio? Aaaaa! Nie mogę! W co ja się ubiorę?!....Y.. Chwila.... Co ty tam żresz?
-Jabłuszko, kończę  Fede przesyła całuski....- Leon zaczął całować telefon po czym się rozłączył.
Skończył jeść swoje ,,jabłuszko' założył kurtkę oraz okulary przeciwsłoneczne i wyszedł.
 ***
 Zrozpaczona Violetta zamknęła drzwi na klucz, położyła się na łóżku i płakała. Płakała i myślała...  W końcu doszła do wniosku, że to nie jego wina, ze to było silniejsze od niego. Miłość nie potrafi znać granic, w końcu to sobie uświadomiła.I to także nie jego wina, że jej zdjęcie krąży po internecie. Wstała, podeszła do lustra, które stało obok szafy. Patrzyła na siebie i nie mogła się poznać.
*Dziewczyno, za bardzo się zmieniłaś. Kiedyś nie było mowy o płakaniu, liczyły się tylko imprezy i seks z Diego. Co się z tobą stało? Przecież było ci z nim dobrze.* Dziewczyna wyjęła z szafki nocnej swój fioletowy pamiętnik i zaczęła pisać.
,,Drogi pamiętniku! Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że Leon nad sobą nie panował. To miłość nim władała, przyznam o też mi się strasznie podoba... Niestety, nie mogę nic mu o tym powiedzieć, bo jak by to wyglądało... Sprzątaczka, biedna jak mysz kościelna dziewczyna i bogaty, sławny na cały świat, zabójczo przystojny aktor i piosenkarz.... To nie idzie ze sobą w parze. O czym ja gadam?! To się przecież nigdy nie stanie. Muszę go przeprosić"  Castillo odłożyła pamiętnik na swoje poprzednie miejsce. Od kluczyła drzwi i po cichutku przeszła po schodach do salonu po czym przysiadła do fortepianu. Zagrała melodię swojej piosenki, którą niedawno skomponowała. Zaczęła śpiewać:

,,¿Ahora, sabes qué?
Yo no entiendo lo que pasa
Sin embargo sé
Nunca hay tiempo para nada
Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil una vueltas
Mis dudas me cansaron
ya no esperaré...

Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que siento, todo, todo...
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que tengo
Nada me detendrá

¿Ahora ya lo sé?
Lo que siento va cambiando
Y si el miedo ¿qué?
Abro puertas, voy girando
Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil y una vueltas
Mis dudas me casaron,
ya no esperaré...

Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar en mi mundo,
siendo lo que soy
Y no voy a parar, (No quiero parar)
ni un segundo (No voy a parar...)
mi destino es hoy (No, no, no)
Y vuelvo a despertar (No voy a parar)
en mi mundo (No quiero parar...)
siendo lo que soy (No, no, no quiero parar...)
Y no voy a parar (No, no, no quiero parar)
ni un segundo, (No voy a parar...)
mi destino es hoy (No...!)
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que siento, todo, todo...
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que tengo
Nada me detendrá"

***
Leon nie mógł wejść do swej ulubionej kawiarni, gdyż był oblężony przez fanki. Na szczęście był z nim Federico- jego menager. Menager jak to menager- wszystko załatwił i po chwili Leon przysiadł się do Ludmiły wraz z Federickiem.
-Cześć, a wy co jak taka mafia? Z okularami w pomieszczeniu?  Jeszcze tylko garniaki, włosy na żel i naprawdę myślałabym, że jesteście mafią- powiedziała Ferro popijając kawę i patrząc na przyjaciół jak na kosmitów.
-Ha ha bardzo śmieszne.- odpowiedział Verdas z ironią, po czym dodał- Nie przyszliśmy tutaj abyś oskarżała nas o byciu w mafii- Ludmiła zaśmiała się.
-Na serio?! No wiesz, nie wiedziałam.- powiedziała Meksykanka z nutką sarkazmu.
Ludmiła spojrzała na Fede. Leon zaczął coś gadać, lecz ona go nie słuchała. Oparła swoją głowę o rękę i rozmyślała jakby to było gdyby ona i Federico byliby małżeństwem...
-Federico, kochanie! Chodź do sypialni, szybko!- zawołała Lu czekając na swojego męża. Federico po chwili wpadł do pokoju niczym torpeda i usiadł się na łóżku, obok swojej ukochanej.
-Co się stało kochanie?! Pali się?!- spojrzał na Ludmiłę z przerażeniem, a ona wybuchła śmiechem.
-Nie! Muszę ci coś powiedzieć!- Ludmiła uklęknęła na łóżku i z zadowoleniem popatrzyła brunetowi prosto w jego niebieskie oczy.
-Zostaniesz tatą!- Federico wstał wziął Ludmiłę na ręce po czym namiętnie ją pocałował. 
-Kochanie, to najlepsza wiadomość jaką mogłaś mi przekazać! Kocham cię.- przyłożył swoje czoło do jej czoła.
-Ja ciebie również.- odpowiedziała blondynka i złączyła z brunetem usta w pocałunku.
-Halo, Ludmiła? Zejdź na ziemię!- Leon wraz z przyjacielem zaczęli machać rękami przed twarzą przyjaciółki.
-Yyyy... Co?.. Ah tak... Sorka, zamyśliłam się.....- Spojrzała na Federico a ten puścił jej oczko. Ferro spaliła soczystego buraczka, i na jej nieszczęście Leon to zauważył. Spojrzał najpierw na dziewczynę, później na swego przyjaciela i jeszcze raz na Lu.
-Wiecie co, ja was może zostawię, lepiej się poznacie. Zresztą, już wiem co mam zrobić.- Leon wstał z krzesła po czym dodał- Pa, moje kochane gołąbeczki..
Verdas wstał przybił ,,żółwika" z Fede po czym pocałował Ludmiłę w policzek i wyszedł.
***
Dojechał pod studio nagraniowe, gdyż dziś nagrywa ostatnią piosenkę do swojej nowej płyty. Chłopak wszedł do wielkiego budynku, ściągnął okulary przeciwsłoneczne, po czym udał się do sali 12. 
-Leon!- usłyszał zaraz po wejściu.
-Riggie!- zawołał Verdas i uścisnął rękę swojemu koledze.
-No to dzisiaj nagrywamy ,,Voy por ti" o ile się nie mylę?- zapytał Riggie sprawdzając listę piosenek Leona na specjalnym pulpicie.
-Jasne. To ja już wejdę, daj znać kiedy mam zacząć.- powiedział zupełnie na luzie Leon i wszedł przez szklane drzwi do malutkiej salki z mikrofonem i słuchawkami. Założył je. Po chwili Riggie dał znak aby zaczynał. Podczas śpiewania tejże piosenki myślał o Violettcie. W studiu siedział do godziny 22:00, gdyż nagrywał kilka razy. W każdej wersji albo zapominał słów, albo to fałszował. Wszystko to przez to, że myślał o Violettcie. Gdy wrócił do domu, wykąpał się i od razu poszedł spać. Dla jego szczęścia, po drodze nie spotkał Violi. Tym lepiej. Już miał pomysł jak ją przeprosić. Tylko potrzebował do tego jednej osoby....
♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥
 
Nie wyszedł mi, za krótki i w ogóle taki błe xD  Już naprawdę palemka mi odbija :D :p I nie wiem jakiej osoby będzie potrzebował Leon. Muszę coś wymyślić żeby wam kopary opadły^^ Leonetta powoli będzie się rozwijała, ale pooowoli ;) Ah, zapomniałabym! Chcecie może One Shot? Ale 18+ czy zwykły? Bo mam pomysł i na ten i na ten ;D
Pisajcie w komentarzach :)
1 komentarz= uśmiech na mej twarzy = szybciej napisany rozdział ;)
Vasza Verdas ;)

czwartek, 26 czerwca 2014

Trzy kropki... Czyli... Przeprosiny + Nispodziewana niespodziajka ;p

A więc tak... Przepraszam, że nie dodawałam postów i sobie was zlekceważyłam :/ Od wakacji reaktywuję bloga! To ta niespodziajka ;p Teraz pięknie przepisuje się rozdzialik 4 i zabieram się za piąty <3 W poniedziałek powinien się pojawić 4 : )
  


Może nie zauważyliście ale zmieniłam wygląd bloga :/ Co uważacie? Jak wielkie hejty? :) A! No i jeszcze zmieniłam nazwę z Verdasiątko Blanco na Pani Verdas :) 


  

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 3

***
Tak, Leon ją złapał. Violetta poczuła, że ich twarze dzielą centymetry. Już się nie broniła. Chłopak trzymał ją mocno i czuła się bezpiecznie. Po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Po oderwaniu się od siebie, na twarzy Leona zakwitł piękny uśmiech.
*Boże, jakie on ma słodkie dołeczki* Pomyślała Violetta.
-A jednak jesteś moja.- powiedział chłopak wyszczerzając swoje białe zęby. 
-A skąd niby wiesz? Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. Ja cię w ogóle nie znam! I muszę iść.- Violetta wyswobodziła się z objęć Leona i szybkim krokiem poszła w stronę domu swojej cioci- Angie. Leon nie czekając długo pobiegł za nią.
-Violetta, zaczekaj!-zatrzymała się a on złapał ją za ręce.
-Wiem, że się w ogóle nie znamy, ale zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie doznałem. Przepraszam za ten pocałunek, ale  nie mogłem się powstrzymać. Jesteś... naprawdę...piękna. Jeżeli się na mnie obrazisz i nie  będziesz chciała u mnie pracować, zrozumiem to. Po prostu bardzo mi się podobasz. Jeszcze raz przepraszam. Wybaczysz mi?- Leon, chociaż padało uklęknął za ziemi i złapał Violettę za rękę.
-Oczywiście, że ci wybaczę!  Może iść do ciebie już dzisiaj, posprzątać lub...nie wiem... ugotować?- odpowiedziała uradowana dziewczyna po czym Leon wstał.
- Jasne! Może mnie poduczysz w sprawie gotowania?- zapytał z tak rozbrajającym uśmiechem na twarzy, że Violetta zapomniała o Bożym świecie ciągle wpatrując się w Leona.
-Violetta? Halooooo? Jesteś tam? Violetta!- Leon zaczął machać rękami przed oczami dziewczyny.
-Co? Yyy... tak! Jestem! Chodźmy już.-odpowiedziała z serdecznym uśmiechem dziewczyna. Chłopak odwzajemnił jej uśmiech i ruszyli w stronę wielkiego apartamentu Verdasa...
***
Leon otworzył wielkie drzwi swego apartamentowca i przepuścił Violettę, aby weszła do środka. Dziewczyna uśmiechnęła się i weszła do środka. Widok ją zdziwił. Na podłodze brudne rzeczy, porozrzucane jedzenie i niemiłosierny zapach. Leon wszedłszy do salonu złapał się za kark, udając, że nie widzi bałaganu. Violetta spojrzała na Leona i oznajmiła:
-No! To mamy niezłą robotę! Bierzemy się do pracy!- mina chłopaka zrzedła.
-Ale jak to ,,my"?- zapytał ściągając kurtkę i rzucając ją na podłogę.
-Tak to! Ty to zrobiłeś, ty posprzątasz! A ja ci pomogę!- powiedziała z zachęcającym uśmiechem dziewczyna, a chłopakowi od razu zaczął się podobać ten pomysł.
-No skoro nalegasz... Niech będzie...ale pod warunkiem, że najpierw zaśpiewasz ze mną piosenkę, którą niedawno napisałem! Tak! To najlepszy pomysł!- Leon zabawnie poruszył brwiami i przysiadł do fortepianu. Violetta usiadła się na skrawku skórzanej kanapy.
-Ale ja nie umiem śpiewać, jestem beztalenciem! Lepiej zabierzmy się za sprzątanie.- Dziewczyna wstała i ruszyła w kierunku łazienki, aby zabrać potrzebne rzeczy do sprzątania. Chłopak ruszył za nią.
-No dobra... Ale następnym razem ze mną zaśpiewasz! Koniec kropka!- obiecał chłopak i zabrał jakieś środki czystości.
-Niech ci będzie. Ale nie narzekaj jak będę fałszowała!- zaśmiała się Violetta zbierając z podłogi brudne rzeczy Verdasa.
-Tiaaa, bo ty będziesz fałszowała... Śmieszne!- Leon wywołał swój zniewalający uśmiech. Pomógł dziewczynie zbierać jego brudy. Nagle Leon złapał Violettę za rękę a ta się uśmiechnęła i zarumieniła, po chwili praca szła w najlepsze!
***
Dochodziła 13:00. Ludmiła wychodzi ze swojego przytulnego mieszkanka, przed dom, gdzie czeka na nią taksówka. Dziewczyna w czarnych, modnych aviatorkach wsiadła do żółtego auta, które po chwili odjechało. Ludmiła jechała do pracy. Jest bardzo znaną dziennikarką i od dzisiejszego dnia ma swój program w Tv pt. ,,Modny tydzień z Lu". Dziewczyna nie może się doczekać, to jest debiut w jej rosnącej karierze. Po chwili taksówka zatrzymała się przed wielkim wieżowcem, nową pracą Ludmiły. Ach tak! Ludmiła dostała tę pracę dzięki Leonowi. To jej dobry przyjaciel. Dziewczyna nie chciała o tym mówić swojej przyjaciółce Violettcie, bo by zamęczyła ją pytaniami. Uznała, że lepiej będzie nic o tym nie wspominać. Dziewczyna swobodnym krokiem weszła przez ruchome drzwi do firmy. Za piętnaście minut zaczynała swój program. Podeszła do windy i nacisnęła guzik z cyfrą 5.
Już weszła do środka. Winda już miała poszybować w górę, jednak jakiś mężczyzna otworzył windę i wszedł do niej. Ludmiła zauważyła, że facet trzyma gazetę gdzie widać Leona.
-Przepraszam, czy mogłabym zobaczyć na chwilę tą gazetę?-zapytała Ferro wychylając swoje oczy zza okularów.
-Oczywiście.- Staruszek podał dziewczynie gazetę uśmiechając się serdecznie.
Ludmiła otworzyła na środku, a tam wielki napis ,,Czy Leon Verdas znalazł pocieszenie u innej dziewczyny? Wygląda na to, że tak! Widzieliśmy go dzisiaj w parku, gdy całował się z dziewczyną. Nie wiemy kim jest ta szczęściara, ale wywołała wokół siebie niezwykły szum. Fanki argentyńskiego ciacha są nieźle zazdrosne! Życzymy szczęścia nowej parze!"
Ludmiła zauważyła na zdjęciu, że Leon całuje się z Violettą. Nieźle wkurzona dziewczyna zamknęła gazetę i oddała stojącemu obok mężczyźnie. Szybko wyszła z windy i weszła do jakiegoś kantorka. Szybko wyciągnęła telefon i na klawiaturze wystukała numer Leona.
Po trzech sygnałach odebrał:
-Hej Ludmiła, coś chciałaś?
-Tak! Chciałam cię opieprzyć! A wiesz czemu?!
-No niby czemu? Co ja znowu ci zrobiłem?!
-A to, że załatwiłam ci pracownice, a ty ją całujesz po parkach! To jest moja przyjaciółka! Tylko ją skrzywdzisz pożałujesz!
-Ale skąd ty wiesz, że ją pocałowałem?!
-Wszystkie brukowce o tym piszą! Opanuj się człowieku! Przeczytaj sobie twój profil na Twitterze, a zobaczysz jaką wywołałeś burzę! Teraz wszystkie twoje fanki chcą wiedzieć kim jest Violetta!
-Nie rozumiesz, że w niej zakochałem?!
-Tak, to możliwe, ale nie skrzywdź jej. Musisz to jej powiedzieć i jakoś sprostować. Ja już kończę, Pa! Powodzenia!
-Ale Lu!
-Powodzenia!
Ludmiła rozłączyła się. Wyszła szybko z kantorka i skierowała się do studia nagraniowego. Otworzyła drzwi i przysiadła na swoim stanowisku.
-Ludmiła, punktualnie! Zaczynasz za pięć, cztery, trzy, dwa!
- Witam was w ,, Modny tydzień z Lu". Jest to nowy program telewizyjny w którym, będę wam przedstawiać nowe trendy tych tygodni!
Program Ferro trwał 20 minut. Okazało się, że to przebój wśród nastolatek! Zadowolona dziewczyna wyszła z firmy i postanowiła iść pieszo do posiadłości Verdasa.
Założyła okulary przeciw słoneczne i ruszyła przez piękny park. Nagle wpadł na nią jakiś przystojny chłopak.
-Bardzo cię przepraszam,  nie zauważyłem cię. A tak przy okazji mam na imię Federico.- chłopak uśmiechnął się i puścił oczko do Ferro. Ludmiła zarumieniła się.
-Nic się nie stało. A ja Ludmiła.- dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
-Nie chciałabyś się przejść na kawę?- chłopak złapał się za kark i czekał na odpowiedź.
-Yyyy...
***
Wracamy do naszych sprzątaczków ( :p ) Dom po dwóch godzinach niewyobrażalnie lśnił. Wszystko było na swoim miejscu. Mogłaby nawet przyjść ,,Perfekcyjna Pani Domu" i sprawdzić czy jest choć trochę kurzu. Violetta zmęczona opadła na kanapę i odetchnęła z ulgą. Leon stał za drzwiami i zastanawiał się, czy zdoła powiedzieć Violettcie o tej gazecie. Zastanawiał się dłuższą chwilę. Jednak nie mógł dłużej wytrzymać. Usiadł się obok dziewczyny i powiedział:
-Violetto, muszę ci coś powiedzieć.
-Tak?
-No więc- Leon zabrał głęboki wdech- No więc, wiesz o tym, że się dzisiaj pocałowaliśmy, i teraz to jest we wszystkich brukowcach, a moje fanki chcą wiedzieć kim jesteś.
-Yyy...
***
No to mamy rozdział numer 3! Ja już chyba naprawdę nie umiem pisać! :D 
Ale jak nie mam weny to sobie oglądam gify ;)
Właśnie tak wpadłam na pomysł pracy Ludmiły :p
Trzeci rozdział i już pocałunek! Normalnie jestem wielka! :D

A tak poza tym widzieliście jaką Tini wstawiła fote? Słodka! A najważniejsze że z Jorge! <3
Fajnie by było gdyby byli razem <3 <3
No to niedługo rozdział 4! :D





sobota, 29 marca 2014

Rozdział 2

***
Czekał z niecierpliwością na swoją przyszłą pracownicę. Wyobrażał ją sobie jako miłą, sympatyczną kobietę po pięćdziesiątce. Siedział w swoim salonie z kubkiem ciepłej kawy i oglądał jakiś serial w TV. Gdy myślał, że kobieta już nie przyjdzie, zrezygnowany chciał się przejść. Jednak gdy tylko wstał po jego apartamencie rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko odłożył kubek z kawą i podekscytowany otworzył drzwi. To co za nimi ujrzał szczerze powiedziawszy, zdziwiło go. Zobaczył piękną, młodziutką dziewczynę z niewinnym uśmiechem i oczami, które wręcz się śmiały. Zatkało go. Stał tak jak wryty przez kilka minut.
-Yyyy. Halo? Jest pan tam?-zaczęła mu machać rękami przed oczami.
-Y co? Aha! Tak jestem! Jestem.. jestem.. yyy.... Leon! Tak! Leon!- zaczął się jąkać, ale w końcu podał rękę dziewczynie.
-A ja Violetta. Przyszłam w sprawie pracy u ciebie.- Weszli do środka. Leon machnięciem ręki pokazał aby Violetta usiadła na sofie. Odpowiedziała serdecznym uśmiechem, po czym usiadła.
-Tak, chciałbym abyś u mnie pracowała. Potrzebuję kogoś kto dobrze sprząta i gotuje i także przyjaciela z którym mógłbym szczerze porozmawiać. Mógłbym na ciebie liczyć?- zapytał patrząc jej prosto w oczy. Zdał sobie sprawę, że się w niej zakochał i że zrobi dla niej wszystko. Violetta odwróciła głowę, chyba zrozumiała, że Leon ją podrywa.
-Tak, możesz na mnie liczyć, i powiem ci prawdę. Nie podrywaj mnie, bo i tak nie moglibyśmy być razem. Jesteśmy z dwóch różnych światów. I mnie nie znasz. - powiedziała z triumfującym uśmiechem.
-I tak będziesz moja!- powiedział po czym przyciągnął ja do siebie.
-I tu się zdziwisz!-odsunęła się od niego i strzeliła mu z tak zwanego ,,liścia". Chłopak złapał się za bolący policzek, a dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała:
-To widzimy się jutro! Myślę, że nie będziesz więcej mnie podrywał, znasz skutki.-uśmiechnęła się triumfująco i wyszła. Chłopak nie mógł uwierzyć w to co się stało przed chwilą w jego domu. Policzek nadal strasznie piekł. Leon podszedł do lodówki po czym wyciągnął z niej lód. Wrócił do salonu gdzie położył się na kanapie i przyłożył lód do piekącego policzka. Teraz sobie wszystko przemyślał. Uznał, że o miłosć warto walczyć nawet jeśli to miłość od pierwszego wejrzenia. Nie uważał, że to zauroczenie. W ogóle nie myślał, że istneje słowo ,, zauroczenie" dla niego istniała tylko miłość. Niektórzy uważali, że to dziwne, jednak on uważał co innego. Chłopak wstając z kanapy odłożył lód do lodówki i wybrał się na poranny spacer. Był już po śniadaniu. Gdy wyszedł z domu zakluczył drzwi i wreszcie mógł trochę pospacerować. Obok jego apartamentu znajdował się piękny park. Postanowił, że właśnie tam pójdzie. *** Chłopak był wręcz zachwycony wyglądem parku. Na trawnikach było pełno przebiśniegów, krokusów, sasanek. Na drzewach były piękne pąki, a na niektórych nawet kwiaty! Leon tak się skupił na oglądaniu parku, że nie zauważył pewnej osoby z którą się zderzył. - Co robisz debilu?! Przez ciebie mam brudną kurtkę!- powiedziała dziewczna nie zwracając uwagi na naszego bohatera. - Nie wiem! To ty na mnie wpadłaś! Chwila.... Lodo? Lodo Comello? To ja Leon!- powiedział uradowany. - Leon? Nie wierzę! Stęskniłam się za tobą!- Leon przytulił dziewczynę. - Tak ja też. Co cię sprowadza do Buenos Aires?- zapytał z ciekawością.


poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 1

***
Violetta jak zwykle wstała o 8:00. W końcu po co miała wstawać wcześniej? Dla niej życie już nie miało sensu. Bez pracy, pieniędzy dużo nie zrobi. Niby co tydzień dostaje zasiłek, ale to marne grosze. Już parę razy próbowała odejść z tego świata. Tak, chciała popełnić samobójstwo. Jednak pewnego dnia uświadomiła sobie, że się nie podda i znajdzie pracę. Dziewczyna chwiejnym krokiem podeszła do okna i zdecydowanym ruchem odsłoniła zasłony. Wtedy do jej sypialni wleciało mnóstwo promieni słońca. 
***
Wyjrzała przez okno. Widok ją zdziwił: Zauważyła swoją przyjaciółkę Ludmiłę, która zbliżała się do jej mieszkania. Violetta zerwała się z miejsca i szybko zabrała jakieś rzeczy z szafy.  Wpadła do łazienki niczym torpeda i szybko założyła wybrane rzeczy. Przejrzała się w lustrze: włosy nieuczesane makijaż chociaż 
najmniejszy niezrobiony. Jednak dziewczyna nie zdążyła już nic zrobić. Przyjaciółka zadzwoniła do drzwi.
-Już idę!-zawołała dziewczyna.
Szybko zeszła po schodach i otworzyła drzwi przyjaciółce.
-Ludmiła! Co ty tutaj tak wcześnie?- Viola pokazała ręką gest, aby weszła do środka.
-Może najpierw usiądźmy, nie wiem czy byś czasem nie zemdlała.-odpowiedziała przyjaciółka.
Violetta zamknęła drzwi i usiadła się na kanapie która była w salonie.
-No więc co takiego się stało?-zapytała dziewczyna.
-Nie uwierzysz! Znalazłam ci pracę!- Argentynka zaczęła piszczeć, przytulać, i dziękować przyjaciółce. Była w siódmym niebie.
-A gdzie? Wiesz muszę takie rzeczy wiedzieć-oznajmiła z serdecznym uśmiechem na twarzy dziewczyna.
-Znasz może Leona Verdasa?- zapytała Lu, przekładając nogę na nogę. Co to za pytanie! Violetta wręcz go uwielbiała! Był jej ulubionym aktorem.
-Przecież każdy go zna! To jak ja bym go nie znała?- zapytała z jeszcze większym uśmiechem na twarzy.
-No tak, tak. To właśnie u niego masz pracę!- przyjaciółka dziewczyny przyjęła pozę ,,To wszystko dzięki mnie!".
-Serio?! Nie wierzę! Niby co bym miała u niego robić?-Ludmiła zaśmiała się.
- Będziesz jego pomocą domową! I będziesz u niego mieszkać!-dziewczyny złapały się za ręce, zaczęły, piszczeć, skakać, wariować. W końcu gdy się choć trochę opanowały ponownie usiadły na kanapie.
-No kurczę zapomniałabym! Chcesz może kawę? Lub coś innego?- zaproponowała Vilu.
-Nie, muszę już iść. To była taka szybka wiadomość no i spieszę się do pracy. Aha! No i pamiętaj, żebyś jutro do niego poszła!-rozkazała dziewczyna.
-Tak,  jasne!-odpowiedziała śmiejąc się. Violetta odprowadziła przyjaciółkę do drzwi. Ludmiła poszła.
***
,,Ja i Leon Verdas? Ja mam u niego pracować? To niemożliwe!"-pomyślała dziewczyna zamykając drzwi.
Poczuła, jak bardzo burczy jej w brzuchu. No tak, w końcu jeszcze nic nie jadła. Spokojnym krokiem weszła do kuchni. Otworzyła lodówkę a w niej pustki! 
,,No to trzeba iść na zakupy"- pomyślała zrezygnowana. Teraz musiała zrobić sobie makijaż i się uczesać. 
***
Violetta właśnie dotarła na targ. Wolała chodzić na targ niż do supermarketów. W dzieciństwie codziennie wstawała wcześnie rano aby pójść z babcią na zakupy. Wtedy dużo rozmawiały. Dziewczyna w końcu dotarła do ulubionego stoiska.
-Dzień dobry, pani Mario!-powiedziała z serdecznym uśmiechem do sprzedawczyni.
-O! Dzień dobry Violetto! Co sobie dzisiaj zażyczysz?- odparła pani Maria.
-Hmmm... Może... Dwie bułki żytnie, chleb razowy, ogórka, cztery pomidory.- zastanawiała się dziewczyna- O i może trzy jabłka.
-Już się robi.-odpowiedziała z miłym uśmiechem ekspedientka.
Dziewczyna zapakowała zakupy do koszyka i zapłaciła pani Marii.
Violetta podeszła do następnego stoiska. Wdała się w wir zakupów.
***
Dziewczyna rozpakowała zakupy. Gdy zaczęła jeść śniadanie było po godzinie 9:00.
Argentynka zjadła kanapkę i popiła ją herbatą różaną. Po śniadaniu Violetta nie miała co robić, przypomniało jej się, że musi opisać ten poranek w swoim pamiętniku.
Violetta nigdy nie rozstawała się ze swoim pamiętnikiem. Zwierzała mu każde swoje tajemnice.
Dziewczyna poszła do sypialni i wyciągnęła z szuflady pamiętnik.
,,Drogi pamiętniku!
Dzisiaj moja przyjaciółka- Lu, załatwiła mi pracę! Nie zgadniesz gdzie! U tego aktora- Leona Verdasa! Nie mogę w to uwierzyć. Przecież ja go uwielbiam, kocham, po prostu wielbię!
Boję się, że pójdę spać, obudzę się i to był tylko sen.  Wtedy bym się chyba załamała.
W razie jakby co wstawię jego zdjęcie :)
Nie mogę doczekać się jutra! Oczywiście, jak wrócę to coś tam napiszę.  Możliwe, że nawet u niego zamieszkam! Ale nie liczę na nic więcej, w końcu on jest taki bogaty, a ja taka biedna jak mysz kościelna! Tak świetne porównanie. Jestem taką myszką, która ma diabła za skórą! ;)
A więc kończę, jutro napiszę!"
Dziewczyna odłożyła pamiętnik do szuflady i zaczęła sprzątać swoje mieszkanie.
***********************
Taki krótki :( I mi nie wyszedł!  Bardzo, bardzo, bardzoooo krótki! Przepraszam za to :(
Dzięki już za kilkadziesiąt odwiedzin w dwa dni! ♥♥♥♥ 
Teraz dodam nowe fotki Tini :)
Czy tylko ja zauważyłam, czy ma całkowicie blond? I tak jej ładnie :)


:)


                                                  
  



niedziela, 9 marca 2014

Prolog

Ona: Niegdyś zajadła imprezowiczka na rachunek swojego chłopaka.  Teraz dwudziestotrzyletnia dziewczyna wykorzystana, oszukana i bez pieniędzy. Mieszka sama w niewielkim, ale przytulnym domku. Oczywiście szuka pracy.

On: Bogaty, znany, aktor za którym nastolatki szaleją.  Mimo młodego wieku (dwudziestupięciu lat) znalazł swoją wybrankę życia- Larę. Ta jednak w dniu ślubu uciekła sprzed ołtarza. Po miesiącu okazało się, że miała już męża i teraz spodziewa się dziecka. Nie lubi się przechwalać, można by powiedzieć, że żyje jak normalny chłopak. Szuka pomocy domowej.
                                                                       ***
Pomyślicie pewnie sobie co te dwie postacie mają ze sobą wspólnego? Przecież są z zupełnie innej bajki. On bogaty, ona na skraju bankructwa. Każdy pewnie pomyśli, że chłopak nawet na nią nie spojrzy.  Otóż mylicie się. Chociaż różnią się od siebie wszystkim, miłość, los, życie robi co chce. To będzie naprawdę piękna miłość. Do czasu...
                                                                      ***
Myślę, że jak na prolog wystarczy :) Niedługo, chyba pojawi się rozdział numer 1! ;) Czekam na wasze opinie :)

sobota, 8 marca 2014

Powitanie! ;)

Siemanko! Mam zamiar pisać o Leonettcie i myślę, że to będzie historia której jeszcze nie słyszeliście :) A więc myślę, że za chwilę pojawi się prolog :)
Aha no i jestem, z bloga leonetta-i-nie-tylko.blogspot.com :)